Akcja Big Stopa
Ubijanie zasypki
05 maj 2010 r. środa
W rolach głównych wystąpili:
1.Grzegorz - podsypkowacz
2. Karol – operator Big Stopa
3. Big Stopa – jak sama nazwa wskazuje
Big Stopa
Po czterodniowych obfitych opadach deszczu, to co do tej pory nasypaliśmy
i ubiliśmy opadło o kila centymetrów. Chcąc mieć pewność, że już nie będzie się dalej obsuwać Grześ postanowił wykorzystać w tym celu wypożyczonego „Big Stopa”, którego przywiózł z Karolem w Elowej „Renacie”.
W ciągu zaledwie godzinki Big Stop, operowany przez Karola, zadeptał nam całą powierzchnie zasypki, zakopując się przy tym do połowy, w garażu.
Na szczęście z pomocą Grzesia szybko udało się go wydobyć z wykopanej dziury. Jeszcze tego samego dnia, cały i zdrowy wrócił do swojego właściciela J
Akcja Pierwsza Płyta
Podbetonka – stan ZERO
15 maj 2010 r. sobota
W rolach głównych wystąpili:
1. Anna – pomysłodawca i inicjator akcji
2. Grzegorz – sztetero-trzymacz
3. Tata Josef– operator łopaty
4. Waldemar – operator śmigła z płyty meblowej
Błotka lanie :) Prezentacja najnowszego modelu kościółkowych klakierków
Od 10 dni codziennie padał deszcz. Raz mocniej, raz słabiej, ale bez ustanku. Nie było dnia, żeby nie paprało. Kiedy więc budząc się w sobotni ranek, ujrzałam słońce za oknem, aż oczy z wrażenia przetarłam i pełna energii zerwałam się na równe nogi. Już o 7:30 pobiegłam na budowę i małym wiadereczkiem osuszałam kałuże. Kiedy skończyłam dołączył do mnie Grześ i tata Josef. Zaczęliśmy zasypywać żwirkiem ubytki. I wtedy naszła mnie myśl, że byłoby cudownie zalać betonem nasze chwilowo osuszone bagienko. Trzeba przecież korzystać z chwili pogody, bo niewiadomo kiedy drugi raz taka szansa się nam trafi. Na wieczór znów zapowiadali burze. I stało się! Zamówiliśmy beton na 12:00. Popędzani przez burzowe chmury i granatowe, groźnie pomrukujące niebo uwijaliśmy się jak w ukropie. Zanim beton przyjechał, aby go wzmocnić, rozłożyliśmy pod wylewkę stalową siatkę (taką jaką się zabezpiecza kamienne melioracje na rzekach), która znajdowała się w sąsiadującej z nami opuszczonej stodole Tadka (pomysł taty Josefa). Z pomocą przy równaniu betonu przybył nam sąsiad Waldi, zwany Gorylem. O 14:00 byliśmy już po robocie. Trochę zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi, z pozytywnego przebiegu wydarzeń, zjedliśmy zasłużony obiad. Jeszcze tego samego dnia o 20:00 Małopolskę nawiedziła nawałnica i ulewne deszcze, które doprowadziły do powodzi. Na szczęście naszej wylewce nic się nie stało. Beton miał wystarczająco dużo czasu, żeby zastygnąć. Padać zaczęło o 20:00. Decyzja o zrobieniu pierwszej płyty okazała się jak najbardziej trafiona! Nie omieszkam jeszcze raz zaznaczyć, że to był mój pomysł! Obok na zdjęciu efekt końcowy akcji. Osiągnęliśmy stan „ZERO”.
Akwarium wersja hard :)
A tak wyglądała sytuacja na budowie dzień później, po obfitych całodobowych opadach deszczu, który nie ustępował ani na chwilę.
W naszej kotłowni nagromadziło się już tyle wody, że możemy urządzić sobie w niej prywatne jacuzi, basen albo zrobić akwarium w którym będziemy chodować karpie na Święta Bożego Narodzenia.
Koszt:
8 kubików betonu B10 (8 x 170 zł = 1 360 zł)