Akcja murowanie cd.1
Kobyłki
01 czerwiec 2010 r. wtorek
W rolach głównych wystąpili:
1. Grzegorz - kobylarz
2. Tata Josef – podajnik do gwoździ
Grześ dziś miał wolne od pracy, niestety pogoda pozostawiała wiele do życzenia – lało jak z cebra. O murowaniu można było pomarzyć. Wykorzystał więc ten czas na zakupienie kominów (5 700 zł), a popołudniu razem z tatą Jozefem, schronili się przed deszczem w blaszaku i tam zbijali 11 kobyłek na rusztowanie.
Rusztowanie i 1 Berta
W rolach głównych wystąpili:
1. Łukasz - murarz
2. Tata Josef – operator Berty
Koło 13:00 (przed pracą) przyjechał Łukasz i razem z tatą Jozefem poszli na budowę. Ukucili jedną „Berte” i rozłożyli rusztowanie. Marcin nie dojechał. Zanim wróciłam z pracy Łukasza już nie było. Za to ścianka w garażu znacznie urosła.
Wody wymiatanie i rusztowanie
04 czerwiec 2010 r. piątek
W rolach głównych wystąpili:
1. Grzegorz – wzięty projektant rusztowań murarskich
2. Anna – niezła wymiataczka
3. Tata Josef – radca poprawny
A później wymiotłam całą wodę jaka nagromadziła się na wylewce, a było jej sporo.
Murowanie Cd.
05 czerwiec 2010 r. sobota
W rolach głównych wystąpili:
1. Grzegorz – degustator zaprawy murarskiej
2. Anna – donosiciel everything
3. Tata Josef – operator Berty
4. Łukasz– gówno-murujący
5. Grzegorz – operator krajalnicy do pustaków
6. Karol – twórca nadproży i debiutujący murarz
Grochy rosnące w sprzyjających warunkach osiągają wysokość do 2 metrów :)
Dziś pogoda dopisała, ani kropli deszczu i wysoka temperatura (blisko 30 stopni na plusie). Pierwszy na budowie pojawił się Grześ (ja w tym czasie byłam w Krakowie w Promedisie). Ledwo zdążył rozwinąć kabel do Berty, kiedy z oddali dobiegł do niego przejmujący ryk silnika Łukaszowego rumaka. Zanim do nich dołączyłam zdążyli ukucić zaprawę i wypić po Tyskim! Później kolejno dołączył do nas tata Josef, Grzegorz (pomimo choroby) i Karol (prosto z fuchy). Marcin z racji wesela swojego brata nie dał rady przyjechać. Musieliśmy radzić sobie sami. Łukasz przejął obowiązki główno-murującego i razem z Groszkiem i Karolem wznieśli ściany na wysokość 10 warstwy. Ja z Gregorym też miałam udział w murowaniu, oprócz donoszenia pustaków i zaprawy, ułożyliśmy po symbolicznej cegiełce J
Tyskie - piwo na poziomie :)
Braciszki doszli do takiej wprawy, że z trudem nadążaliśmy z donoszeniem zaprawy. Śmiałam się, że mój przesadnie dokładny Groszek, żeby pozbywać się zaprawy w takim tempie jak oni musiałby chyba ją zjadać. O 18:00 zakończyliśmy pracę i zgodnie, wszyscy razem udaliśmy się na zasłużony posiłek, przygotowany przez mamę Zosię J