Akcja wycinka drzewa w Bełdnie
12, 18 grudzień 2009 r.
W rolach głównych wystąpili:
1. Tomasz - brat
2. Łukasz - brat
3. Grzegorz - brat
4. Piotr - brat
5. Stanisław - tata
6. Grzegorz - mój Aj-low-iu
Praca w lesie polegała na ściąganiu drzewa esiokiem (traktor) wyposażonym w urządzanie zwane „waryjot” oraz na jego obciosywaniu (znaczy się drzewa, nie waryjota). O waleczności osób pracujących w lesie na Bełdnym, w tych jakże trudnych warunkach,
dowiedzieć się można z opowieści naocznych świadków. Jako uczestnik akcji musze powiedzieć ze mimo 10 stopniowego mrozu było wręcz ciepło, co było spowodowane nasza ciężka praca. Esiok dawał z siebie wszystko. Nie było drwa na niego! Wszystko ciągnął za sobą niczym lokomotywa wagony. Niestety doszło do tego, że brakło mu paliwa.. zgasł... a że akumulator był zdechnięty byliśmy w du.... Bez traktora dalsze prace były niewykonalne. Niewiele myśląc zacząłem przedzierać się przez gęty las, w kierunku zaparkowanego samochodu, aby skoczyć na CPN, zabrać ze sobą nowy akumulator i kable rozruchowe. W tym czasie Fasol ze Staszkiem Copką szaleli z siekierkami w rekach. Kiedy wróciłem z paliwem i nowa bateria które nie były lekkie, uruchomiliśmy esioka. Jego ryk wdzięczności był bezcenny... starsi górale mówią ze każdy traktor ma swoją dusze.... bez paliwa esiok był jak drwal bez siekiery. Ze zdwojoną siłą ściągnął resztę ściętych drzew cdn.
Autor:
Łukasz